sobota, 28 listopada 2015

Pasja. Ale o co chodzi? Część 1.






Pewien mądry człowiek złożył mi kiedyś życzenia urodzinowe: „żebyś żyła z pasją”.

„Jak to żyć z pasją?” – myślałam wtedy – „Przecież w moim życiu niczego nie brakuje!”.
Mam stałą pracę w korporacji. Zarabiam na nowe ciuchy i buty. Mam spore grono przyjaciół, z którymi spędzam niemal każdy weekend na wspólnym imprezowaniu i szeroko pojętych rozrywkach. Mam męża, z którym jest mi bezpiecznie i wygodnie. O co chodzi z tą pasją? – nadal pytam siebie.
Może moją pasją jest taniec? Przecież prawie co weekend bawię się w klubach… Lubię się opalać i stać mnie na karnet do solarium i co jakiś czas plażowanie w Egipcie… Lubię też shopping i uprawiam go regularnie… Lubię książki. I czytam je do cholery! Może tą pasją jest miłość? Ale mam przecież męża… Fakt, po kilku latach może to już nie ta pasja, ale go kocham!
Błąd na błędzie błędem pogania!!!


Po pierwsze: praca. Fakt, byłam dobrym, rzetelnym, nawet oddanym firmie pracownikiem, bo mama mówiła, żeby być grzeczną i sumienną… I poniekąd byłam z siebie dumna. Poświęcałam więc swój tak cenny w życiu czas, żeby wielki kołowrót korporacyjnej machiny mógł się kręcić. 8-10 godzin dziennie, skrajnie 12 plus weekend… W ramach rekompensaty wydawałam zarobione pieniądze, żeby wyglądać lepiej niż koleżanki, mieć piękne buciki, elegancką furę, bardziej designerski wystrój w domu…
Chwila radości, ale to wszystko prędzej czy później się nudziło… A budzik się nie nudził. Niemiłosiernie dzwonił każdego dnia o 6.15 i znów… kręciłam jeb**** kołowrotem, bo buty w sklepie czekały… Pomijam utarczki z korporacyjnymi szczurkami idącymi po trupach do celu, którzy taką grzeczną dziewczynkę przytrampują nowym butem od Loubutina, nie zauważając, że się wychyliła zza komputera…


Wniosek. Praca dla pieniędzy to droga donikąd.  Praca musi mieć cel. Twój osobisty cel. Taki, żebyś nie czuła się jak element wielkiej machiny. Ty bądź tą machiną, która sama się napędza. Żyj tak, żeby wstawanie o 6.00 nie bolało, bo wiesz, że za parę minut znajdziesz się w swoim własnym miejscu samorealizacji . Bądź wodą na swój własny młyn:) I pracuj nawet 16 godzin dziennie. Twórz, kreuj, rób coś wartościowego przede wszystkim dla siebie, a potem dla świata. Bo jak dotrzesz tam, gdzie powinnaś, to nie będziesz chciała tylko czerpać, ale również dawać… I to właśnie będzie oznaka, że Twoja praca jest Twoją pasją.

Jak wejść na tę prawidłową drogę? Moje rady na nic się zdadzą. To Twoje życie. Zadaj sobie kilka prostych pytań. Po co pracujesz? Czy się realizujesz w tym, co robisz? Po co Ci pieniądze? Czy co rano chce Ci się chce wstawać i pędzisz z uśmiechem żądna nowych doświadczeń? Czy będąc już starowinką, spojrzysz na swoje życie z przekonaniem, że nie zmarnowałaś ani minuty?

 

Jestem pewna, że znajdziesz odpowiedzi. Znajdziesz je w sobie, a potem znajdziesz też właściwą drogę - drogę do realizowania pasji w sferze zawodowej.
Powodzenia!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz