Pewien mądry człowiek złożył mi kiedyś życzenia urodzinowe: „żebyś żyła z pasją”.
„Jak to żyć z pasją?” – myślałam wtedy – „Przecież w moim życiu niczego nie brakuje!”.
Mam stałą pracę w korporacji. Zarabiam na
nowe ciuchy i buty. Mam spore grono przyjaciół, z którymi spędzam
niemal każdy weekend na wspólnym imprezowaniu i szeroko pojętych
rozrywkach. Mam męża, z którym jest mi bezpiecznie i wygodnie. O co
chodzi z tą pasją? – nadal pytam siebie.
Może moją pasją jest taniec? Przecież
prawie co weekend bawię się w klubach… Lubię się opalać i stać mnie na
karnet do solarium i co jakiś czas plażowanie w Egipcie… Lubię też
shopping i uprawiam go regularnie… Lubię książki. I czytam je do
cholery! Może tą pasją jest miłość? Ale mam przecież męża… Fakt, po
kilku latach może to już nie ta pasja, ale go kocham!
Błąd na błędzie błędem pogania!!!
Po pierwsze: praca. Fakt,
byłam dobrym, rzetelnym, nawet oddanym firmie pracownikiem, bo mama
mówiła, żeby być grzeczną i sumienną… I poniekąd byłam z siebie dumna.
Poświęcałam więc swój tak cenny w życiu czas, żeby wielki kołowrót
korporacyjnej machiny mógł się kręcić. 8-10 godzin dziennie, skrajnie 12
plus weekend… W ramach rekompensaty wydawałam zarobione pieniądze, żeby
wyglądać lepiej niż koleżanki, mieć piękne buciki, elegancką furę,
bardziej designerski wystrój w domu…
Chwila radości, ale to wszystko prędzej
czy później się nudziło… A budzik się nie nudził. Niemiłosiernie dzwonił
każdego dnia o 6.15 i znów… kręciłam jeb**** kołowrotem, bo buty w
sklepie czekały… Pomijam utarczki z korporacyjnymi szczurkami idącymi po
trupach do celu, którzy taką grzeczną dziewczynkę przytrampują nowym
butem od Loubutina, nie zauważając, że się wychyliła zza komputera…
Wniosek. Praca
dla pieniędzy to droga donikąd. Praca musi mieć cel. Twój osobisty
cel. Taki, żebyś nie czuła się jak element wielkiej machiny. Ty bądź tą
machiną, która sama się napędza. Żyj tak, żeby wstawanie o 6.00 nie
bolało, bo wiesz, że za parę minut znajdziesz się w swoim własnym
miejscu samorealizacji . Bądź wodą na swój własny młyn
I pracuj nawet 16 godzin dziennie. Twórz, kreuj, rób coś wartościowego
przede wszystkim dla siebie, a potem dla świata. Bo jak dotrzesz tam,
gdzie powinnaś, to nie będziesz chciała tylko czerpać, ale również
dawać… I to właśnie będzie oznaka, że Twoja praca jest Twoją pasją.
Jak wejść na tę prawidłową drogę? Moje rady na nic się zdadzą. To Twoje życie. Zadaj sobie kilka prostych pytań. Po co pracujesz? Czy się realizujesz w tym, co robisz? Po co Ci pieniądze? Czy co rano chce Ci się chce wstawać i pędzisz z uśmiechem żądna nowych doświadczeń? Czy będąc już starowinką, spojrzysz na swoje życie z przekonaniem, że nie zmarnowałaś ani minuty?
Jestem pewna, że znajdziesz odpowiedzi. Znajdziesz je w sobie, a potem znajdziesz też właściwą drogę - drogę do realizowania pasji w sferze zawodowej.
Powodzenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz